Kącik poetycki
Modlitwa na każdą chwilę dnia
Od świtu po zachód słońca
i wszystkie nocne godziny
sławimy Cię wciąż bez końca
nasz Boże w Trójcy Jedyny
Światełko z Narodzenia
Pali się, pali, światełko z Betlejemu,
oświetlając nasze przyciemnione progi,
wlewając odwagę do serca każdemu,
kto, chcąc oddać chwałę, gotowy do drogi.
Trzej Mędrcy ze Wschodu z darami się śpieszą,
by powitać Dziecię w pokłonie do ziemi,
Aniołowie również tym faktem się cieszą,
że już los człowieka na zawsze się zmieni.
Biedni pastuszkowie też tam pobieżeli,
nie wiedząc jak wielka radość na nich czeka,
gdy tylko Aniołów głosy usłyszeli,
że na ziemię zstąpił Wybawca człowieka.
A my Bożej chwały sławmy Narodzenie,
wraz z chórami Niebios łącząc nasze pienia,
bo Syn Boży przyszedł odnowić stworzenie
i wprowadzić wszystkich do źródeł Zbawienia.
Adwentowy Wieniec
Zapalmy pierwszy płomień
z czterech kierunków świata,
wśród adwentowych wspomnień,
które nasz wieniec splata.
Drugim blaskiem witamy
starych proroctw spełnienie,
gdy z grzechów się dźwigamy,
aby posiąść Zbawienie.
Na wieńcu adwentowym
już trzecia świeca płonie,
ażeby być gotowym,
gdy światło ciemność wchłonie.
W czwartym języku ognia
widnieją wiary wrota,
Duch tchnie w nas, jak pochodnia,
wiecznego kraj żywota.
Słowo na niskości
Ręka hojności pełna na wyciągnięcie serca,
nie z woli ludzkiej dobroci, ni przyzwoitości,
bezwzględna, gdy każdą biedę w człowieku przewierca,
czerpiąc z Bożego źródła dary, a nie z litości.
Oddając chwałę Stwórcy za wszystkie Jego dary,
jesteśmy świadkami cudów wszelakich rozmnożeń,
wodę o smaku wina przelewamy w puchary,
a uschłe drzewo życia zapuszcza znowu korzeń.
Słowo stało się Ciałem, chociaż całkiem w niskości,
przyszło pomiędzy swoich, którzy Go nie przyjęli,
zbyt zajęci na ziemi, nie poznali Boskości,
tylko biedni i słabi wiarą swą weń przylgnęli.
Różaniec
Odmawiając Różaniec
tworzysz świętości szaniec
i żadna w świecie trwoga
nie pozbawi Cię Boga
Porankowe zamodlenie
W Przenajświętsze Imię Boże
niech Anioł z Nieba pomoże
rozpocząć dzień ten w radości,
w uczynkach z Bożej miłości.
Maryjo Niepokalana,
bądź z nami w trudzie i znoju,
naucz nas zginać kolana
w wytchnieniu i niepokoju.
Rękę szczodrą dla bliźniego,
pomóż nam wyciągać Panie,
a w słowach, wolnych od złego,
wysławiać Cię nieustannie.
Kołowrotek
Stacje życia już za nami,
przeliczane godzinami,
odbierające nadzieje,
że wszystko wiecznie istnieje.
Nie masz człowiecze niczego,
tylko twojego, własnego,
w czym mógłbyś ukryć swe kości,
tak, by uniknąć starości.
Ten kołowrotek wydarzeń,
pełen nadziei i marzeń,
daje złudzenie kręcenia,
że świat zewnętrzny się zmienia.
Mądrość nadzieją się chlubi,
tam gdzie nasz rozum się gubi,
rysując plany przyszłości
dla ludzkiej nieśmiertelności.
Nic jednak nie ma przyszłego
w teraźniejszości pewnego,
bo to, co w jutrze nadchodzi,
pojutrze znowu odchodzi.
A wieczność wolna od czasu,
gdzie nie ma zgiełku, hałasu,
tam małość jest wywyższona,
bo w dobro zaopatrzona.
Niech będzie Bóg uwielbiony,
dający nam dla obrony
swą łaskę wiecznej radości
dla wiernych Bożej miłości.
Wiarygodność
Chcemy ładności i zachwytu
dla oka, ucha i dla smaku,
modlitwy pełnej dobrobytu,
byle uniknąć wszego braku.
Wiara wciąż w słowa się ubiera,
żeby w rozumie mieć oparcie,
i wszystko to, co nam doskwiera,
rzucamy wierze na pożarcie.
Wszak łatwiej amen mówić szczerze,
gdy wszystko zgodnie się układa,
i praktykować swe pacierze,
w myśl, że życiowa to zasada.
Czy jednak wiara w przebłaganie,
krążyć ma tylko w ludzkiej sferze,
a słowa na podziękowanie,
kto przed ołtarze dziś zabierze?
Wiara rozumem sterowana,
przemożna wartością sukcesu,
nie potrafi zginać kolana,
szukając swego interesu.
W niemocy ludzkiej Bogu chwała,
za świętą słabość wywyższenia,
tam gdzie moc słowa już ustała
i jest dla wielu bez znaczenia.
W zgorszeniu krzyża i niemocy,
gdy droga na ziemi ustaje,
już nie prorokują prorocy,
a tylko łaska pozostaje.
Przebudzenie
Na jawie, po kawie,
gdy sen z oczu znika,
i wszystko jest prawie
jak piękna muzyka.
Zaczynać dzień ślicznie,
uparcie i żwawo,
cóż, że prozaicznie,
a nawet kulawo.
Gdy uśmiech na twarzy
maluje się szczerze,
to nic nie przeważy,
że wciąż w siebie wierzę.
Wypchani, nadęci
są wciąż pesymiści,
bezradni, nieświęci,
im nic się nie ziści.
Otwartość i wiara
w nadziei się rodzi,
gdy człowiek się stara,
to szczęście obrodzi.
Klucz Dawida
Jezu drogi i niepojęty dla nas,
maluczkich duchem w pojmowaniu prawdy
ukrytej od wieków za zasłoną czasu,
przechodzimy wciąż ukradkiem
obok cierpienia naszego powszedniego,
na krzyżu wyszydzonego,
tak, by nie obudzić myśli bezmyślnych,
lęku schowanego delikatnie
pod przymrużonymi powiekami jaźni,
zahukani od stóp do głów
ciągiem nerwowych tików,
żeby tylko zaczarować rzeczywistość
według własnego kodu bezpieczeństwa,
Jezu, kluczu Dawida,
położony na ramionach z kamienia,
otwórz nas i przemieniaj
w świętość bez cienia.
Zaduszki
Niech płomień modlitewny
uniesie się do Boga,
duszom ludzkim potrzebny
tam, gdzie jest śmierci trwoga.
Rozstania czas rozdziela
ludzkie serca złączone,
przemienia czas wesela
w smutki nieukojone.
Dusze, które znikają
do wiecznej chwały nieba,
miłość nam zostawiają,
której nam tak potrzeba.
Tylko cisza w zadumie
daje nam pocieszenie,
choć człowiek nie rozumie,
ufnie wierzy w zbawienie.
Maryjo, Matko ludzi,
uproś u Syna swego,
niech dusze zmarłych zbudzi
w chwale życia wiecznego.
Przyziemnie
Przestali patrzeć w niebo
i niebo na nich spadło
nie wiedzieć jak dlaczego
z majątków ich okradło
tych poskładanych pięknie
ubezpieczonych słowem
co nigdy się nie zlęknie
wygłosić mądrą mowę
i wreszcie słońce wstało
by ogrzać ludzką duszę
bo ziemia to za mało
wciąż w niebo patrzeć muszę
UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY CZĘSTOCHOWSKIEJ
Matko i Królowo nasza
z Jasnej Góry, serc stolicy,
Miłość Twoja wciąż zaprasza
do modlitwy w Twej kaplicy.
Tutaj każdy pielgrzym może
znaleźć sens i ukojenie,
Ty wskazujesz Dziecię Boże
jako Drogę i Zbawienie.
Panno czysta i łaskawa
błogosław Królestwo swoje,
niech na wieki Twoja sława
zlewa na nas łaski Zdroje.
Zawsze naród Polski w wierze
wzrastał u Twych stóp wzmocniony,
ślubując Ci Matko szczerze,
że chce z Tobą być zbawiony.
Broń nas przed napaścią wroga,
bądź ucieczką w każdej dobie,
aby żadna siła sroga
nie zmieniła wiernych Tobie.
Wejrzyj na tych, co nie mają
siły do odnowy ducha,
niech na nowo odkrywają
jaką radość daje skrucha.
Przytul nas do Serca swego,
pełnej łask Bożych Skarbnicy,
abyśmy u Syna Twego
stali kiedyś po prawicy.
Uwielbienie
Ojcze przedwiecznego Słowa,
z Nieba do nas posłanego,
niech uświęca nas Twa mowa
w Królestwie życia wiecznego.
Ziemia razem z niebem śpiewa
hymn tryumfu pełen chwały,
Wolę Bożą niech opiewa
Człowiek w chlebie zmartwychwstały.
Winy nasze obmyj Panie
Krwi przelaniem na Golgocie,
byśmy sami byli w stanie
przebaczać ludzkiej głupocie.
Daj nam siły żyć w pokorze
odrzucać miraże chwały,
tylko Ciebie wielbić Boże,
Jedyny, Wieczny, Wspaniały.
Źródło radości
Świętości nieprzenikniona
ponad wiekami przejrzysta
weź ludzkie rany w ramiona
niech radość zagości czysta
Boże w człowieka ubrany
załataj dziury upadku
zdejmij z nas grzeszne łachmany
powitaj pierścieniem spadku
Szaty zbawienia czekają
na tych co wrócić są skorzy
bo drzwi się nie zamykają
aż się wypełni plan Boży
W świecie bogactwa i chwały
człowiek wolności gdzieś szuka
doświadcza jaki jest mały
gdy słabość do drzwi zapuka
A ręka Boska wciąż czeka
nad losem jest pochylona
gotowa podnieść człowieka
gdy w grzechach swoich sam kona
Jezu nasz bracie w potrzebie
daj się nam poznać w ciemności
byśmy czekając na Ciebie
znaleźli źródło radości
Na wieki niechaj brzmi chwała
Ojcu Synowi Duchowi
w Kościele mocnym jak skała
który nam życie odnowi
Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa
Serce Jezusa, ucieczko nasza,
źródło miłości i Bożej mocy,
które grzeszników winy wygasza,
zbaw nas o Panie, Twój lud sierocy.
Ty nas do końca umiłowałeś,
posłuszny Woli Ojcowskiej z nieba,
i ciało swoje na śmierć wydałeś,
byś z nami został w postaci chleba.
Krwi strumień z wodą zmieszany płynie
z ofiary krzyża ratując życie,
zmazując karę po ludzkiej winie,
syci nas łaską wiary obficie.
Wyznając grzechy lgniemy ku Tobie,
Synu Człowieczy, nasz bracie drogi,
który nas chronisz w udręki dobie,
od potępienia wiecznej pożogi.
Przytul nas Jezu do serca swego,
daj naszym sercom Twe ukojenie,
broń nieustannie od zła wszelkiego,
abyśmy w Tobie mieli zbawienie.
Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny
Źródło łask Niepokalanej,
Matki Syna Człowieczego,
w Bożym sercu zachowanej
od grzechu pierworodnego.
Serce Najświętsze wiernością,
świątynio Ducha Świętego,
wciąż przepełnione radością
z pełnienia Słowa Bożego.
Swoim matczynym objęciem
ogarniasz ludzkie istnienia,
które wraz z Twoim Dziecięciem
dążą do pełni zbawienia.
Maryjo, Matko Kościoła
z dziewiczym sercem miłości,
niech każdy, kto Ciebie zawoła,
wejdzie do wiecznej radości.
Odnowa
Za kurtyną zdarzeń
Szukamy marzeń
Może gwiazdka z nieba
Spadnie gdzie trzeba
Gdy powszedniość piszczy
Nadzieję niszczy
A dla nas odświętność
Życia namiętność
Sens nadaje pracy
I przeinaczy
Co płaskie w wypukłe
Grube w wysmukłe
I znowu radośnie
Miłość wyrośnie
Tu i tam
Żyjemy w nocy
Pełni niemocy
Radości fleszów migoczących
Prosto w oczy
Tańcząco wsłuchani
W świata aksamit
Chcemy odnaleźć przeszłości
Wygasłe radości
I żadne zegary tego nie wymierzą
W jakim tempie odpływamy
Dotknięci anioła skrzydłami
Tam gdzie wszystko
Znaczy radość
Nicości już nie ma
Ani cienia
Tylko światło
Bez pragnienia
Oczy w oczy się uśmiechną
I każdy znajdzie
Drogę wieczną
Wolną od cierpienia
Bądź tylko
Nie daj dorosnąć mi Boże
Ponad kres horyzontu
Tam gdzie jutrzenka się budzi
I noc rozsypuje swoje gwiazdy
Wystarczy mi jedno Słowo
W którym zanurzyć się mogę
Z każdym pragnieniem swoim
Tęsknotą za spełnieniem
Cóż więcej mogę odnaleźć
Wymyśleć w poszukiwaniu
Przecież to wszystko jest Twoje
Stwórco Błogosławiony
Miłości moja Jedyna
Bez której nie istniałbym wcale
Dlatego daj mi kosztować Boże
Ciszy Twojego Serca
Pójdźmy razem
Panie, dodaj nam wiary
Takiej prostej i czystej
Bez miary
Bez myśli pokrętnej
I zastanowienia
Stawiania pytań o sens
Wśród cierpienia
Wiary w Ciebie Trójjedynego
Powszedniego chlebem
Jak woda Przezroczystego
Uwolnij dusze spętane
Ciężarem słów zaklętych
W otchłani obietnic błyszczących
Połyskująco mamiących
Pustką przeraźliwie pełnych
Bo tylko Ty nas prowadzisz
Na pastwiska radością kwitnące
Wolne od troski
Kwiatami miłości pachnące
Gdzie chwasty lęku wypielone
A trawy soczyste
Nadzieją zielone
I obietnic żadnych nie trzeba
Gdy Ty trzymasz za rękę
Wprost z Nieba
Pajac
Pajac tańczy, pajac śpiewa,
pajac wszystkim krew rozgrzewa.
Uśmiech w lewo, uśmiech w prawo,
Wszyscy klaszczą, brawo, brawo!
Kapelusik, muszka, pompon,
dla kolorów wielki ukłon.
Oby tylko występ cały
tłumy ludzkie podziwiały.
Kto tam słucha, kto rozumie,
co sprzedaje się dziś w tłumie?
Byle gesty i protesty
mogły bawić nas bez reszty.
Los pajaca nie jest ważny
skoro taki niepoważny.
Najważniejsze, by nie płakał
i z radości ciągle skakał,
wtedy dobrze zapłacimy,
wyróżnimy, podwyższymy,
damy miejsce wśród sław świata,
cóż nie zrobi się dla brata.
Aż tu nagle pajac zniknął,
zszedł ze sceny, kozła fiknął,
wytarł szminkę, strój spakował
i w swój świat odmaszerował.
To był numer niepojęty,
jak mógł pajac uśmiechnięty
nagle rzucić radość całą,
to, co wszystkim pasowało.
Ale prawda tylko jedna
głosi zawsze, chociaż biedna:
śmiech i radość w światłach fleszy
jest pozorna i nie cieszy.
Kropla życia
Spadła mała myśl
jak kropla na powierzchnię jeziora
tryskająca radością
szerząca emocje
pośród sił natury
zbyt mała by być zagrożeniem
wystarczająca by ugasić pragnienie
myśl rozpuszczona w słowie
Puzzle
Daj mi uśmiech, daj mi radość,
tak po prostu jak chcesz,
niech żaden człowiek nie płacze
przez złą grę.
Samotność powinna być słowem,
którego już nikt więcej nie zna,
gdy wszyscy jesteśmy na tropie
brakującego uśmiechu.
Zły czas jest znakiem
wąskiego horyzontu naszych czasów,
wielu nie czuje się na siłach,
aby podołać obowiązkom codzienności.
Wyścig dla mocnych dusz
stawia każdego z nas na własnym torze,
jesteśmy okradani z radości,
gdy cel życia jest walką.
A co z tymi, którzy są słabi,
nie mają więcej sił,
oni zawsze są na końcu,
czy można ich tak zostawić?
Porzuć więc wiele tych kwaśnych min,
obdarz uśmiechem, co wciąż walczą,
nie możemy się bać marzyć
pomimo wszystkich przeciwności.
Zaproszenie
Nie ma niepięknych miejsc dla Pana Boga,
lub kakofonicznych nut w niebosferze,
wszystko to nasza słabość oraz trwoga,
trwanie w słabości ducha, i w niewierze.
On daje nam łany zbóż, złote chlebem,
chmury ciężarne deszczem do gaszenia,
i słońca żar łączący ziemię z niebem,
by chronić nas przed grozą pokuszenia.
Gdy noc gwiazdami sypnie z rogu marzeń
i człowiek wróci z dziennego mozołu,
wtedy przygaśnie ostrość mnogich zdarzeń,
a On zaprosi nas do swego stołu.
Owity płaszczem dobra i miłości
przygarnie wszystkich, którzy się źle mają,
opatrzy rany serc, ludzkich słabości,
dając im więcej, niż się spodziewają.
W niebieskim Alleluja zabrzmią tony,
chwalące Boga ponad wszelką radość,
cenniejsze nad królestwa oraz trony,
bo przyszedł Ten, co już uczynił zadość.